Perfekcjonizm to nasz wewnętrzny przymus bycia najlepszym albo jeszcze lepszym niż jesteśmy teraz. Jest to wieczna gonitwa za ideałem, którego nie da się osiągnąć, ponieważ w głowie perfekcjonisty siedzi „wieczny Krytyk”, który mówi, że jesteś „nie wystarczająco dobry”, „żeby być dobry musisz jeszcze coś osiągnąć, zrobić, kimś się stać”. Kolejne osiągnięte cele, wykonane zadania wcale nie wyłączają tego głosu wręcz przeciwnie, z każdym kolejnym wykonanym zadaniem satysfakcja i zadowolenie stają się coraz krótsze i mniej intensywne. Bycie perfekcjonistą prowadzi do ciągłego stresu, frustracji, zmęczenia. Może także powodować lęk, że ludzie przekonają się jak nie doskonały jestem i przestaną mnie kochać, lubić. Perfekcjoniści to bardzo często osoby, które odnoszą sukcesy w życiu zawodowym, dbają o dom, dzieci, rozwijają się, jednak mimo, tego w głębi duszy mają bardzo złe zdanie na swój temat. Zazwyczaj są to osoby, które nie mają wysokiej samooceny i ciągle w swoich oczach są niewystarczająco dobre.
Dzisiejszy świat powoduje, że bardzo dużo osób wpada w pułapkę perfekcjonizmu. Korporacje promują ludzi, którzy chcą zdobywać nowe umiejętności, rozwijać się. W mediach bardzo dużo mówi się, że powinniśmy się być nastwieni na samorozwój, powinniśmy dbać o sylwetkę, dietę, wygląd. Jednak nie zastanawiamy się, kiedy należy powiedzieć „stop”, a właściwie nie wiemy bardzo często po co tak gonimy. A odpowiedź jest bardzo prosta w przypadku perfekcjonistów po to, żeby budować złudne poczucie własnej wartości, ponieważ kolejne osiągnięte cele wcale nie powodują, że myślimy o sobie lepiej, cieplej.
Perfekcjonizm objawia się nie tylko w pracy, ale również w życiu prywatnym. Perfekcjoniści dążą do bycia idealnym partnerem, rodzicem, przyjacielem, dzieckiem. Dzieje się tak, dlatego, że są oni w głębi duszy przekonani o swojej beznadziejności, co powoduje, że czują się oni nie warci miłości, przyjaźni. Ze strachu przed utratą bliskich osób zaczynają wymagać od siebie coraz więcej, żeby inni nie widzieli jak mało sobą reprezentują. A co najgorsze bardzo często zaczynają też bardzo dużo wymagać od osób sobie bliskich, żeby w ich mniemaniu dana relacja zbliżyła się do tej bardziej idealnej.
W chęci rozwijania się, dążeniu do swoich celów nie ma nic złego, jeżeli nie są one naszym jedynym sensem życia. Zazwyczaj to nadmierny stres, bezsenność, objawy somatyczne takie jak bóle głowy, kołatania serca zmuszają perfekcjonistów do sięgnięcia po pomoc specjalisty lub zastanowienia się co powinienem zmienić w moim życiu, żeby było mi lepiej. Droga do wyleczenia się z perfekcjonizmu nie jest łatwa, ale możliwa. Według mnie, żeby przestać być perfekcjonistą trzeba:
– zaakceptować siebie,
– zacząć przyznawać się przed sobą i innymi do swoich słabości
– zastanowić się czego ja tak naprawdę chcę,
– zacząć robić rzeczy dla siebie, ale nie po to, żeby inni mnie za to chwalili czy po to, żeby osiągnąć jakiś cel. Ważne, żeby zacząć robić rzeczy dla siebie, tylko dla własnej przyjemności
Nie są to jedyne sposoby, które mogą nam pomóc w „leczeniu się” z perfekcjonizmu. Każdy z nas może obrać inną drogę i w swój własny sposób zdjąć z siebie przymus bycia idealnym.