Smutek: skąd się bierze i jak na nas wpływa? Jak sobie z nim radzić?

Smutek jest emocją, której chętnie w ogóle byśmy nie odczuwali. Jeśli już się pojawia – staramy się go stłumić lub – z drugiej strony – bardzo się w tym smutku pogrążamy. Czy to dobra „strategia”? Skąd się bierze smutek i jak sobie z nim radzić?

Smutek – nie tyle go nie lubimy, co raczej negatywnie do niego podchodzimy. Przyjmujemy, że doświadczanie smutku jest złe, oznacza rodzaj porażki, bo przecież na co dzień powinniśmy być radośni. Tymczasem smutek jest jedną z naszych najważniejszych emocji.

 

Smutek: skąd się bierze?

Przyczyn smutku może być bardzo wiele. Począwszy od tych najbardziej dojmujących – straty najbliższej osoby, przez smutek wywołany tęsknotą za kimś bliskim, kto wyjechał na dłużej, zawiedzionym zaufaniem wobec najlepszego dotychczas przyjaciela, po przyczyny mniejszego kalibru – kłótnię z koleżanką w pracy czy niedocenienie przez szefa projektu, w który włożyliśmy mnóstwo wysiłku. W takich sytuacjach smucenie się jest zrozumiałe i… przemijające. Nawet w przypadku żałoby po bliskiej osobie, mającej cztery fazy, z których ostatnią jest reorganizacja. Ukochanych zmarłych będzie brakowało przez całe życie, ale ono się w końcu jednak bez nich dalej potoczy.

Czasem jednak przez długi czas jesteśmy smutni, wydawałoby się, że bez żadnego powodu. Emocja ta, często z towarzystwem lęku, zawodu, gniewu – towarzyszy nam na co dzień. Mimo że nie spotkała nas żadna tragedia, nic nas szczególnie nie poruszyło. Jednak nawet ten rodzaj smutku ma swoją przyczynę – trzeba tylko poświęcić kilka ważnych chwil, by zastanowić się, co mogło go spowodować. Jeśli nie spektakularne wewnętrzne trzęsienie ziemi, to może nieustanny stres spowodowany pracą? Nakładanie na siebie zbyt dużej liczby obowiązków i życie w ciągłym pośpiechu bez czasu na przyjrzenie się swoim emocjom? A może poczucie nudy, braku satysfakcji w życiu, zawiedzenia oczekiwań wobec samego siebie, sformułowanych w przeszłości?

 

Smutek: jak na nas wpływa?

I tu odpowiedź może być zaskakująca: smutek ma bowiem swoje pozytywne strony. Jego odczuwanie jest dla nas sygnałem, że najwyraźniej coś w naszym życiu nie układa się tak, jak byśmy tego chcieli. Uwiera i, paradoksalnie, motywuje do zmiany, np. pracy czy poszukania partnera albo wręcz przeciwnie – informuje o tym, że akurat w tym konkretnym momencie wolelibyśmy żyć sami niż w związku, którego pod jakimiś względami nie uważamy za szczęśliwy. Smutek spowodowany żałobą wymaga przetrwania bardzo trudnych chwil, jednak gdyby się nie pojawił, gdyby został „zamieciony pod dywan”, powrót do aktywnego życia po stracie byłby trudniejszy.

Smutek sprzyja też refleksjom, co pozwala na podejmowanie lepszych decyzji. Osoba go odczuwająca, chcąc polepszyć swoje samopoczucie, zazwyczaj dokładnie przeanalizuje swoją sytuację, zanim zerwie relację, kupi nowy dom, wybierze się w podróż dookoła świata. Nie działa (zbyt) spontanicznie, bo nie jest niesiona radosną energią.
Co więcej, jak wynika z badań opublikowanych w „Journal of Experimental Social Psychology” przez Josepha P. Forgasa – psychologa społecznego z University of New South Wales w Sydney, osoby smutne… trudniej oszukać. Są one też bardziej sceptyczne wobec stereotypów. Skąd to wynika? Nie ufają bezgranicznie temu, co mówią inni, co przyjęło się uważać – poświęcają więcej czasu niż osoby radosne na weryfikację wysyłanych do nich podczas rozmów informacji.

 

Smutek: jak sobie z nim poradzić?

To zależy od przyczyn, które ten smutek wywołały. Jeśli został on spowodowany pojedynczą sytuacją, można się spodziewać, że sam zniknie. Jeśli przyczyną jest stres – warto skorzystać z treningów uważności, treningów relaksacyjnych, spróbować odciąć się od źródła stresu – nawet jeśli nie uda się to od razu, samo podjęcie działań będzie motywujące. Trzeba też pozwolić sobie na smutek – nie odpowiadać: „wszystko w porządku” czy nie uśmiechać się, gdy najlepszy przyjaciel wypytuje, jak może pomóc. Lepiej się wygadać, popłakać. Dzięki temu smutek zostanie szybciej oswojony, nie będzie się, nieprzeżyty, ciągnął za nami latami.

Czasem jednak przezwyciężenie smutku jest bardzo trudne. Zwłaszcza jeśli dochodzą do tego takie objawy jak apatia, problemy ze snem, zmniejszenie apetytu, nerwobóle, bóle głowy, powracające myśli o bezsensie życia, uczucie ciągłego niepokoju. W takich przypadkach to już nie smutek, a być może depresja, która wymaga pomocy psychiatry i psychoterapeuty.

O Autorze

Agnieszka Szczytowska

Jestem psychologiem i terapeutą zajmującym się terapią partnerską i indywidualną dla osób dorosłych i młodzieży. Pracuje w nurcie poznawczo-behawioralnym oraz krótkoterminowej terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach. Jestem absolwentką psychologii i prawa w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej oraz studiów podyplomowych Seksuologia Kliniczna na Wyższej Szkole Finansów i Prawa pod kierownictwem prof. Lwa- Starowicza. Ukończyłam dwustopniowy kurs krótkoterminowej terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach oraz kursy z zakresu psychoterapii poznawczo-behawioralnej.