Dlaczego czasem warto być egocentrykiem lub egocentryczką?

Tak wiele mówi się w ostatnich latach o „zadbaniu o siebie” – zaczęło się od tej dbałości w kontekście fizycznym – modne jest uprawianie sportu (i dobrze!), pielęgnacja skóry czy wypróbowywanie coraz to bardziej skomplikowanych pozycji z jogi. Warto jednak pamiętać, że samoopieka powinna też dotyczyć sfery emocjonalnej.

Zrezygnowałaś właśnie z zaproszenia do znajomych, bo miał się tam pokazać twój były? Nie połączyłaś się ze znajomymi na Skype’ie, bo źle się czułaś, a dawniej – jeszcze w czasach przed epidemią – miałaś wyrzuty sumienia, że nie poszłaś na imprezę, co później wypominali ci znajomi? A tobie przecież zależało tylko na tym, by akurat położyć się wcześniej do łóżka i nigdzie nie wychodzić, bo nie miałaś na to ochoty?

Pewnie w podobnych sytuacjach czujesz małe poczucie winy – może trzeba było jednak nie rezygnować z zaproszeń? Godzinami można tak dywagować nad tym, czy postąpiło się właściwie, bo to powiedzenie „nie’ wydaje się jakimś rodzajem porażki w życiu społecznym. Ale jeśli pozostanie w domu pozwoliło ci odpocząć psychicznie, zregenerować się, dodać sobie energii, to dlaczego miałoby być w tym coś złego? Czy zatroszczenie się o siebie oznacza, że jest się samolubnym?

 

Zredefiniuj pojęcie egocentryczności

Określenia „egocentryczny” czy „samolubny” budzą niemiłe skojarzenia. W końcu egocentryk stawia na pierwszym miejscu siebie, ma gdzieś inne osoby, tymczasem najpierw powinien myśleć o dawaniu, później o braniu, a nie tylko „ja, ja i ja”. Jednak nie można widzieć tej kwestii tylko w odcieniach czerni i bieli. W końcu w samolocie stewardessy pouczają rodziców, że najpierw mają założyć maskę tlenową sobie, by później pomóc dziecku. Podobnie z groźną sytuacją – osoba, która rusza w niebezpieczny teren jako pierwsza chce ochronić tych, którzy idą za nią. Czy w takiej sytuacji też można powiedzieć, że ten ktoś jest „samolubny”? Nic nie jest czarno-białe, a to, że znajomy zarzuci ci egocentryczne postępowanie nie oznacza, że musisz je definiować na warunkach przez niego postawionych. Są chwile, kiedy bycie egocentrycznym jest wskazane dla zdrowia fizycznego i psychicznego, a czasem wręcz konieczne.

 

Kiedy bycie egocentrycznym jest wskazane?

 

1. Gdy potrzebujesz pomocy

Każdy człowiek w pewnym momencie swojego życia potrzebuje pomocy innych – nie bój się o nią prosić, bo „zawracasz komuś głowę”. Pomyśl, że przede wszystkim dla samej czy samego siebie powinnaś czy powinieneś być ważna/-y, a zasygnalizowanie, że ma się w danym momencie kłopoty, gorsze samopoczucie nie oznacza słabości czy gorszości. Lepiej sobie pomóc niż „zamieść problemy pod dywan” – one i tak spod niego w końcu wyjdą… Dlatego jeśli czujesz, że musisz z kimś porozmawiać – dzwoń do przyjaciela, gdy uważasz, że masz za dużo obowiązków w pracy – spróbuj dogadać się ze współpracownikiem i te zadania podzielić, jeśli potrzebujesz bezstronnego głosu z zewnątrz – poszukaj pomocy terapeuty.

 

2. Gdy czujesz zmęczenie

Czasem po prostu nie chce się z kimś spotkać, porozmawiać, a czytanie książki czy oglądanie serialu w samotności kusi bardziej. I to jest w porządku. Każdy potrzebuje odpoczynku, zwłaszcza jeśli na co dzień pracuje do późna i opiekuje się dziećmi czy starzejącymi się rodzicami. Dlatego następnym razem, gdy odmówisz wyjścia ze znajomymi na drinka (mowa oczywiście o czasach po pandemii) lub imprezowania do późnych godzin na domówce – nie miej wyrzutów sumienia. Nikogo taką decyzją nie krzywdzisz, a dbasz o swoje zdrowie, fundując sobie odpowiednią dawkę snu i relaksu.

 

3. Gdy czujesz się źle w związku, w pracy

Podjęcie decyzji o zerwaniu lub zmianie pracy nie jest łatwe. Kiedy myśli się o wszystkich „za” i „przeciw” często lepszym rozwiązaniem wydaje się pozostanie przy tym, co może nie jest do końca lubiane, ale znane. Problem zaczyna się jednak wtedy, gdy na samą myśl, że masz kogoś zobaczyć, czujesz się źle, boisz się, co wyniknie z tej interakcji. Często pozostajemy w związkach czy przyjaźniach, ponieważ obawiamy się kogoś skrzywdzić, ale jeśli chodzi o szkodliwe relacje, czasem musisz postawić siebie na pierwszym miejscu.

 

4. Gdy więcej dajesz, a mniej dostajesz

No właśnie – często się nam powtarza, że musimy więcej dawać, a mniej brać. I o ile to szlachetne podejście, o tyle gdy szala zdecydowanie przechyla się w stronę tego, że prawie zawsze spełniasz czyjeś życzenia, a siebie stawiasz na drugim miejscu, nic dobrego dla twojej psychiki z tego nie wyniknie. Czy często zdarza ci się, że wracasz do domu po dniu ciężkiej pracy i słyszysz pretensje, że nie ma obiadu, mimo że druga osoba jest w mieszkaniu dłużej i sama mogłaby i sobie, i tobie go zrobić? Czy czujesz, że dostosowujesz się do oczekiwań partnera czy partnerki i już nawet nie oczekujesz, że twoje pragnienia też mogą być realizowane? Jeśli tak, „samolubnie” pomyśl, czy nie pora przerwać, zakończyć, omówić tę relację z drugą osobą.

 

5. Gdy czujesz się wypalona czy wypalony

To dotyczy głównie pracy – oderwanie się od nadmiaru obowiązków jest od czasu do czasu wręcz konieczne. Niezależnie od tego, jaki zawód wykonujesz, upewnij się, że masz też przestrzeń dla siebie – że jeśli np. wieczorem nie odbierzesz służbowego maila i nie będziesz sprawdzać wiadomości w różnych komunikatorach, nic się nie stanie. Stworzenie równowagi między życiem prywatnym a zawodowym pozwoli uniknąć wypalenia i wniesie więcej szczęścia do życia osobistego.

O Autorze

Agnieszka Szczytowska

Jestem psychologiem i terapeutą zajmującym się terapią partnerską i indywidualną dla osób dorosłych i młodzieży. Pracuje w nurcie poznawczo-behawioralnym oraz krótkoterminowej terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach. Jestem absolwentką psychologii i prawa w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej oraz studiów podyplomowych Seksuologia Kliniczna na Wyższej Szkole Finansów i Prawa pod kierownictwem prof. Lwa- Starowicza. Ukończyłam dwustopniowy kurs krótkoterminowej terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach oraz kursy z zakresu psychoterapii poznawczo-behawioralnej.